Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
to ciemniała, Lucyfer migotał od bytu do niebytu i z powrotem, cały MUI kopał po zmysłach od zera do pełnej jaskrawości. Wyroił się z nocy ohydny pomiot piekieł, przewalając się teraz przez Mgłę tabunami horroru. Ktoś dął w róg. Błyskawice biły do rytmu.
Zaś spoza MUI szły kanonady podbite tysiącem ech, pogłosy gigantofonowych wezwań do rozejścia się (wciąż te same moduły słowne). Najwyraźniej diabeł tak czy owak postawił na swoim - jeśli to nie była Wojna, to w każdym razie aktywne rozpoznanie ogniem. Ktoś ściągnął helikopter - jurdy lub policja publiczna, może któraś z sieci informacyjnych - przez Mgłę przebijały bowiem mokre pokasływania wirnika
to ciemniała, Lucyfer migotał od bytu do niebytu i z powrotem, cały MUI kopał po zmysłach od zera do pełnej jaskrawości. Wyroił się z nocy ohydny pomiot piekieł, przewalając się teraz przez Mgłę tabunami horroru. Ktoś dął w róg. Błyskawice biły do rytmu. <br>Zaś spoza MUI szły kanonady podbite tysiącem ech, pogłosy gigantofonowych wezwań do rozejścia się (wciąż te same moduły słowne). Najwyraźniej diabeł tak czy owak postawił na swoim - jeśli to nie była Wojna, to w każdym razie aktywne rozpoznanie ogniem. Ktoś ściągnął helikopter - &lt;orig&gt;jurdy&lt;/&gt; lub policja publiczna, może któraś z sieci informacyjnych - przez Mgłę przebijały bowiem mokre pokasływania wirnika
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego