Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
pan masz na
myśli?!...
Oczywiście nie był w stanie mi odpowiedzieć.
Znalazł się w mojej mocy, gdyż ogarnął mnie, scherlałego, niesamowity przypływ
energii.
Tak nim trząsłem, że głowa markiza telepała się jak gruszka na
wierzbie, jak sam już nie wiem co!
Wreszcie wrzasnąłem na całe gardło: - Tu jest Polska!...

echo mojego krzyku potoczyło się w głąb korytarzy.
- Polska, człowieku!...
Puściłem go.
I ukryłem twarz w dłoniach.
W chwilę później był już przy nas zaniepokojony Chochlik.
Wybiegła z zabiegowego w rozwianym fartuszku i dopytywała się
kategorycznie, co tu się dzieje?
Takie drobne stworzonko z zaintrygowanym liczkiem.
Wokół same ponure gbury, ze
pan masz na<br>myśli?!...<br> Oczywiście nie był w stanie mi odpowiedzieć.<br> Znalazł się w mojej mocy, gdyż ogarnął mnie, scherlałego, niesamowity przypływ <br>energii.<br> Tak nim trząsłem, że głowa markiza telepała się jak gruszka na<br>wierzbie, jak sam już nie wiem co!<br> Wreszcie wrzasnąłem na całe gardło: - Tu jest Polska!...<br> &lt;page nr=163&gt;<br> Aż echo mojego krzyku potoczyło się w głąb korytarzy.<br> - Polska, człowieku!...<br> Puściłem go.<br> I ukryłem twarz w dłoniach.<br> W chwilę później był już przy nas zaniepokojony Chochlik.<br> Wybiegła z zabiegowego w rozwianym fartuszku i dopytywała się<br>kategorycznie, co tu się dzieje?<br> Takie drobne stworzonko z zaintrygowanym liczkiem.<br> Wokół same ponure gbury, ze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego