drogą powtórnego przypomnienia uprzytomnił sobie Widmar hałas, który sprawili przedtem na schodach. Odgłos ich kroków, ich walki, i wrzask podniesionego głosu dotarł z opóźnieniem minuty do jego słuchu .<br><page nr=171><br> Wszelkie dźwięki już dawno zamarły w kamienicy, w klatce schodowej było ciemno i cicho, a w uszach Widmara dopiero wówczas rozbrzmiało przerażające echo poprzedniej hałaśliwej sceny. Przez sekundę zabrakło mu tchu w piersiach. Potem jednak pomyślał, że jeżeli ten potworny hałas na schodach nie spowodował dotychczas żadnego wypadku, powiedzmy, nagłego otwarcia drzwi, to za tymi drzwiami wywołał takie przygnębienie, iż sparaliżował znajdujących się tam ludzi. Albo. co gorsza, ludzie znajdujący się za drzwiami