Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
mnie kochał, a trochę nie. Widywałam go raz na kilka miesięcy, gdy wracał do kraju po kolejny zastrzyk gotówki, a i wtedy poza okazjonalnym pogłaskaniem mnie po głowie i sakramentalnym: "Jak w szkole?" mogłam stawać na głowie, ale nie wzbudzałam u niego żadnego zainteresowania. Dziś wiem, że tatuś był niedojrzałym egocentrykiem z zaczątkami manii wielkości.
Tak, tak, teorię mam opanowaną, jakieś pół roku życia spędziłam na czytaniu podręczników psychologii. Poza tym, dlaczego, wbrew zdrowemu rozsądkowi, na własną prośbę po raz kolejny nacinam się na rudego i zimnego drania. A ponieważ nie ma takich wielu, bo przecież tępiono rudych w średniowieczu, moje
mnie kochał, a trochę nie. Widywałam go raz na kilka miesięcy, gdy wracał do kraju po kolejny zastrzyk gotówki, a i wtedy poza okazjonalnym pogłaskaniem mnie po głowie i sakramentalnym: "Jak w szkole?" mogłam stawać na głowie, ale nie wzbudzałam u niego żadnego zainteresowania. Dziś wiem, że tatuś był niedojrzałym egocentrykiem z zaczątkami manii wielkości. <br>Tak, tak, teorię mam opanowaną, jakieś pół roku życia spędziłam na czytaniu podręczników psychologii. Poza tym, dlaczego, wbrew zdrowemu rozsądkowi, na własną prośbę po raz kolejny nacinam się na rudego i zimnego drania. A ponieważ nie ma takich wielu, bo przecież tępiono rudych w średniowieczu, moje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego