Typ tekstu: Książka
Autor: Dąbrowska Maria
Tytuł: Noce i dnie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1932
znalazła na powietrzu.
- Co straszne? Mamusiu, co się stało? - usiłowała dowiedzieć się Agnisia.
Zobaczyła nagle, że matka płacze, i zamilkła. Ojciec przyszedł na nie wyjrzeć.
- No nic - powiedział. - Na takie gorąco rozkład wcześnie się zaczął. Musimy zamknąć trumnę. Ja już takie rzeczy nieraz widziałem.
Po południu zaczęto się zjeżdżać na eksportację. Wszędzie naokoło domu, nawet w alejach sadu stały bryczki, powozy i dorożki. Konie leniwie podnosiły głowy i rwały liście z drzew, aż gałęzie podskakiwały w górę. Karawan, zbudowany z desek na rozworach drabiniastego wozu, obity czernią i zaprzężony w sześć siwych koni, zbliżał się pomału od podwórza. Był tak wysoki
znalazła na powietrzu.<br>- Co straszne? Mamusiu, co się stało? - usiłowała dowiedzieć się Agnisia.<br>Zobaczyła nagle, że matka płacze, i zamilkła. Ojciec przyszedł na nie wyjrzeć.<br>- No nic - powiedział. - Na takie gorąco rozkład wcześnie się zaczął. Musimy zamknąć trumnę. Ja już takie rzeczy nieraz widziałem.<br>Po południu zaczęto się zjeżdżać na eksportację. Wszędzie naokoło domu, nawet w alejach sadu stały bryczki, powozy i dorożki. Konie leniwie podnosiły głowy i rwały liście z drzew, aż gałęzie podskakiwały w górę. Karawan, zbudowany z desek na rozworach drabiniastego wozu, obity czernią i zaprzężony w sześć siwych koni, zbliżał się pomału od podwórza. &lt;page nr=260&gt; Był tak wysoki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego