Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
Ludzie, co tak mokro tutaj ?
Starzec machał kapeluszem przed twarzą dziewczyny i domagał się wody. Małego kubeczka wody! W tłoku musieli stąpnąć na nią, bo różowa sukienka była już brudna i podeptana.
- Zupa, akurat - mówił Zyga. - Zanim dowleczesz się do lady, będzie tylko kawa ze starych fusów. I dla frajerów ekstra owsiane piwo. Po co wpuściłeś Śledzia przed siebie, Dawid? Wykop go stąd, szybko.
- Ty, ty - syczał Henio Śledź. - Nie bądź taki duży chojrak.
Chude, brudne ręce kapłana miotały się w słońcu, śląc daleko łamliwe, szybkie cienie, po których deptali przechodnie.
- Panie Abrahama - zaczął. Odtrącił charłaka, który za
blisko przysunął się
Ludzie, co tak mokro tutaj ?<br>Starzec machał kapeluszem przed twarzą dziewczyny i domagał się wody. Małego kubeczka wody! W tłoku musieli stąpnąć na nią, bo różowa sukienka była już brudna i podeptana.<br>- Zupa, akurat - mówił Zyga. - Zanim dowleczesz się do lady, będzie tylko kawa ze starych fusów. I dla frajerów ekstra owsiane piwo. Po co wpuściłeś Śledzia przed siebie, Dawid? Wykop go stąd, szybko.<br>- Ty, ty - syczał Henio Śledź. - Nie bądź taki duży chojrak.<br>Chude, brudne ręce kapłana miotały się w słońcu, śląc daleko łamliwe, szybkie cienie, po których deptali przechodnie. <br>- Panie Abrahama - zaczął. Odtrącił charłaka, który za<br>blisko przysunął się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego