pewne do końca... czy chodzi o magię liczb, czy o szare rysunki. Pojawiają się bowiem uporczywe rysunki szarą kredką, co - jak mu wiadomo - jest objawem na wskroś schizofrenicznym. Czy nie uważa, że pobyt tutaj jest kolekcjonerstwem następnych ekstremów? Czy nie uważa, że taki nałóg zubaża duszę, nie tylko dlatego, że ekstrema stają się opustoszałą (spustoszoną) płaszczyzną, lecz że zanikają rzeczy małe, zwykłe, ciche - które stanowią najistotniejszą tkankę duszy, jej ciało i miąższ - i że ekstrema wrzucają nas w przerażającą bezczasową i bezprzestrzenną amorficzność? Tak - wszystko przebiega w nim nazbyt szybko. Niemniej warto tu trochę pobyć. Zajął się teraz tym, co go