ich uśmiechem i usiadł przy wolnym stoliku. Służąca podeszła natychmiast. Widziała, że nie wie, co zamówić. W końcu podbródkiem wskazał stoły, na których stały flaszki. Więc piwo. Spokojnie czekał, kiedy będzie mógł patrzeć na szklankę, nawiązując kabotyński dialog z napojem... Służąca nachyliła flaszkę i łagodnym strumieniem napełniała szkło. Na koniec energicznie wlała resztkę napoju i postawiła przed nim spienioną uczenie halbę. <br>- Dzenkuje... - I uśmiechnął się z zażenowaniem, jakby chciał powiedzieć: "Proszę darować wymowę, historyk to nie filolog". Upił najpierw pianę, a tuż potem poczuł piwo. Chciał jakoś nazwać to, co pił, ale tylko uśmiechnął się i odstawił halbę. Wyjął kopertę, żeby