skupili, natychmiast wpadał lokaj, Mania, Marysia ze szmatami, miednicami, z pastą i woskiem. Warszawiacy czuli się jak stado tropionych kuropatw. Tylko pan Oleś nie tracił humoru. Zatrzymywał się przy każdym i podśpiewywał na nutę kujawiaka: "Będziemy jedli szyneczkę, pojemy kiełbaskę, posmakujemy pasztetowej, kaszanki, salcesonu".<br>- Pasjami lubię domową kaszankę, jeszcze gorącą - entuzjazmowała się "narzeczona" praktykanta Józika.<br> - Cóż taka może wiedzieć o smaku dworskich wędlin - szepnęła do Marty pani Ina. - Jej matka prowadziła sklepik na Rybakach, a córeczka była podobno fordanserką. Rozumie pani, podczas okupacji tańczyła w jakimś podejrzanym lokalu, chyba z Niemcami? Trudno pojąć, jak pan Borowski mógł nas skazać na tego rodzaju