Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
stopniu postawi, myśl: "zaskrzypią". Omylił się, nie zaskrzypiały. Ani poręcz z rumianej buczyny, ani stopnie z grubej dechy o brzegu jeszcze niewychodzonym.
Piec z białych kafli. Uśmiechnął się do pieca ciepłego, jak do dalekiego krewnego w zeszłowiecznym stroju. Myśląc nie myśląc, wypakowywał walizkę. Ubranie wizytowe do szafy. Drobiazgi toaletowe na fajansową półkę umywalki. Rozwinął rulony koszul sportowych; wygładzał je i kładł na komodzie. Mapy i papiery położył na stole pod oknem. Rozchylił firanki. Widok ciągnął się przez ogród, aż pod mur ze starej cegły, w dwóch miejscach uzupełniony grubym betonem. A jeszcze dalej krzewy, już jako tako opierzone papuzim liściem. I
stopniu postawi, myśl: "zaskrzypią". Omylił się, nie zaskrzypiały. Ani poręcz z rumianej buczyny, ani stopnie z grubej dechy o brzegu jeszcze niewychodzonym. <br>Piec z białych kafli. Uśmiechnął się do pieca ciepłego, jak do dalekiego krewnego w zeszłowiecznym stroju. Myśląc nie myśląc, wypakowywał walizkę. Ubranie wizytowe do szafy. Drobiazgi toaletowe na fajansową półkę umywalki. Rozwinął rulony koszul sportowych; wygładzał je i kładł na komodzie. Mapy i papiery położył na stole pod oknem. Rozchylił firanki. Widok ciągnął się przez ogród, aż pod mur ze starej cegły, w dwóch miejscach uzupełniony grubym betonem. A jeszcze dalej krzewy, już jako tako opierzone papuzim liściem. I
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego