Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
Stacho odsuwa od siebie myśl o opuszczeniu fabryki.
Majster Słupecki wychodzi z magazynu i wkracza pod szopę, labirynt szaf, ustawionych do bejcowania. Jest już po dzwonku kończącym przerwę obiadową. Zastępuje mu drogę Jurek.
- Ty czego nie przy swojej robocie?
- Ponieważ chcę z panem porozmawiać, panie Słupecki.
- Po fajerant.
- Żadne "po fajerant". Robota nie zając...
Słupeckiemu kurczy się warga odsłaniając zęby. Czoło mu się sfałdowało i zaraz ryknie, a później pobiegnie skomleć do kantoru. Jurek unosi dłoń uspokajającym gestem i mówi nadal powoli, głuchym, lekko drżącym głosem. Twarz majstra wygładza się i więdnie, z czoła i policzków odpływa krew, oto już i
Stacho odsuwa od siebie myśl o opuszczeniu fabryki.<br> Majster Słupecki wychodzi z magazynu i wkracza pod szopę, labirynt szaf, ustawionych do bejcowania. Jest już po dzwonku kończącym przerwę obiadową. Zastępuje mu drogę Jurek.<br>- Ty czego nie przy swojej robocie?<br>- Ponieważ chcę z panem porozmawiać, panie Słupecki.<br>- Po fajerant.<br>- Żadne "po fajerant". Robota nie zając...<br>Słupeckiemu kurczy się warga odsłaniając zęby. Czoło mu się sfałdowało i zaraz ryknie, a później pobiegnie skomleć do kantoru. Jurek unosi dłoń uspokajającym gestem i mówi nadal powoli, głuchym, lekko drżącym głosem. Twarz majstra wygładza się i więdnie, z czoła i policzków odpływa krew, oto już i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego