Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
Nie wiedziałem, jak zachować się. Nie prosili, żebym siadł na wolnym krześle. Z kłopotu wybawił mnie ojciec.
- Synu, zostaw nas samych. Mamy do omówienia ważną sprawę.
- Bardzo cię przepraszam, mój drogi - dodał wuj Florenty. Siedział w swoim szlafroku przepasanym grubym sznurem. Ręce trzymał na lasce, która tkwiła między kolanami w fałdach szlafroka.
Pachniało kawą. Słońce padało przez uchylone okna i cienie pelargonii poruszały się na podłodze z jasnych desek.
- Ach, nie, nie! - powiedział ksiądz Szotarski. - Chłopcu można zaufać. Dobrze mu z oczu patrzy.
Spojrzałem pytająco na ojca. Odczekał chwilę, potem skinął głową.
Ksiądz zaciągnął się dymem ze srebrnej cygarniczki. - On przecież
Nie wiedziałem, jak zachować się. Nie prosili, żebym siadł na wolnym krześle. Z kłopotu wybawił mnie ojciec.<br>- Synu, zostaw nas samych. Mamy do omówienia ważną sprawę.<br>- Bardzo cię przepraszam, mój drogi - dodał wuj Florenty. Siedział w swoim szlafroku przepasanym grubym sznurem. Ręce trzymał na lasce, która tkwiła między kolanami w fałdach szlafroka.<br>Pachniało kawą. Słońce padało przez uchylone okna i cienie pelargonii poruszały się na podłodze z jasnych desek.<br>- Ach, nie, nie! - powiedział ksiądz Szotarski. - Chłopcu można zaufać. Dobrze mu z oczu patrzy.<br>Spojrzałem pytająco na ojca. Odczekał chwilę, potem skinął głową.<br>Ksiądz zaciągnął się dymem ze srebrnej cygarniczki. - On przecież
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego