i po ormiańsku, zastanowił mnie kształt liter, który z niczym mi się nie kojarzył, lecz w nagłym olśnieniu pojąłem, że to język perski, którego już wkrótce miałem zacząć się uczyć na lekcjach w polskiej szkole w Esfahanie,<br>i mama to potwierdziła: właśnie w tej mowie wpisał się jej pewien młody filolog, studiujący języki Bliskiego i Środkowego Wschodu, i zachwycony jej orientalną urodą, błagał ją, by na studencki bal w kasynie miejskim w kole literacko-artystycznym przy ulicy Akademickiej przebrała się za Persjankę,<br>i mama opowiedziała mi, jak pewnego razu uległa jego namowom i we wschodnim stroju, z twarzą ukrytą aż po