Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
między nich. Angielski trencz khaki i tweedowy kapelusz nie zwracały niczyjej uwagi. Drzwi dębowe skrzypiały raz po raz, przytrzymywane przez wchodzących. "Jest wolne krzesło". Usiadł na pierwszym z brzegu, w ostatnim rzędzie.
Wejście proboszcza z ministrantami wzruszyło go, jak czarna muszka maturalna na dnie szuflady po latach. Mszę zaczęły akordy fisharmonii, podszywającej się całkiem nieźle pod organy. "To tam, przy wejściu do zakrystii". Zobaczył instrument, a za nim chór dziecięcy. Małe w pierwszym rzędzie, dryblasy za nimi. Z pyszczków otwartych na okrągło wzniosła się naraz pieśń o dobrym Bogu, poniżanym i torturowanym. Nie rozumiał słów, ale czuł jakiś smutek bosy, zaskakujący
między nich. Angielski trencz khaki i tweedowy kapelusz nie zwracały niczyjej uwagi. Drzwi dębowe skrzypiały raz po raz, przytrzymywane przez wchodzących. "Jest wolne krzesło". Usiadł na pierwszym z brzegu, w ostatnim rzędzie. <br>Wejście proboszcza z ministrantami wzruszyło go, jak czarna muszka maturalna na dnie szuflady po latach. Mszę zaczęły akordy fisharmonii, podszywającej się całkiem nieźle pod organy. "To tam, przy wejściu do zakrystii". Zobaczył instrument, a za nim chór dziecięcy. Małe w pierwszym rzędzie, dryblasy za nimi. Z pyszczków otwartych na okrągło wzniosła się naraz pieśń o dobrym Bogu, poniżanym i torturowanym. Nie rozumiał słów, ale czuł jakiś smutek bosy, zaskakujący
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego