Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
kazał oprawić w skórę i czytywał domownikom po wieczerzy. Sam słuchałem z wypiekami na policzkach, gdy stryjek opisywał obyczaje wielbłądów i ginący gatunek niedźwiedzia brunatnego. A dziadek miał piękny głos i czytał wspaniale. Chociaż może i to nieprawda... Bo jeśli sobie dobrze przypominam, mój dziadek był marynarzem, oficerem w bałtyckiej flocie. A podówczas, aby zostać oficerem marynarki, trzeba było mieć wykształcenie, szlachecką krew i możną protekcję, którą dziadek zręcznie pozyskał. Zaręczył się bowiem z frejliną, młodą damą dworu, Anettą Siergiejewną, a jej ojciec należał do carskich dostojników, gdyż był generałgubernatorem w...
- Daj spokój, Frycek. Dość tego. Słońce już zaszło, człowieku. Zapal
kazał oprawić w skórę i czytywał domownikom po wieczerzy. Sam słuchałem z wypiekami na policzkach, gdy stryjek opisywał obyczaje wielbłądów i ginący gatunek niedźwiedzia brunatnego. A dziadek miał piękny głos i czytał wspaniale. Chociaż może i to nieprawda... Bo jeśli sobie dobrze przypominam, mój dziadek był marynarzem, oficerem w bałtyckiej flocie. A podówczas, aby zostać oficerem marynarki, trzeba było mieć wykształcenie, szlachecką krew i możną protekcję, którą dziadek zręcznie pozyskał. Zaręczył się bowiem z frejliną, młodą damą dworu, Anettą Siergiejewną, a jej ojciec należał do carskich dostojników, gdyż był generałgubernatorem w...<br>- Daj spokój, Frycek. Dość tego. Słońce już zaszło, człowieku. Zapal
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego