ramię i wyciągnął rękę. - Dogonię pana doktora - zapewnił Szczęsny.<br>- A pogadajcie sobie o swoich sprawach, ja się przejdę spacerkiem.<br>Poszedł sztywnym, czaplim krokiem, a Szczęsny począł śpiesznie tłumaczyć Władkowi, że musi zaraz sprowadzić tu ojca, by przewiózł Staszka bocznymi drogami do majątku Rutkowskiego, Górny Szpetal, trzydzieści kilometrów stąd, tam u fornali, właściwie u pastucha jednego, ranny wydobrzeje.<br>Wszystko, zdawało się, załatwił, dziwiło go tylko, że Staszek uporczywie przywołuje trzymanym w dłoni kluczem. Nachylił się nad nim.<br>- Masz - szepnął Staszek wtykając mu klucz do ręki zamknąłem na kłódkę.<br>Wymownym gestem streścił całą sytuację.<br>Szczęsny nie od razu zrozumiał, ale gdy sobie uprzytomnił