Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
od tych diabeto­reumatyków przedwczorajszych... co tam defilowali. Wargi zagryzałem, żeby nie parsknąć na widok ich szopki z siwą łezką w oku.
- Niemniej będzie z tego... "bombowy reportaż".
Patrzy Hans na dziennikarza, jakby mówił: "panie kochany, dla kogo ten bajer? Pan by rodzoną matkę na szpalty sensacyjnej szmaty rzucił, byle forsa!"
Stali już od chwili nad bunkrem. Tuszy jakby dopiero teraz przyjął do wiadomości ironię Hansa.
- Będzie reportaż, jasne, że będzie... bo dziś, żeby wyżyć z pióra, trzeba uprawiać chałturę... Widzę, że pan docent nie zna tego terminu. To z rosyjskiego: robota odwalona byle jak, tandeta, byle sprzedać... U was na
od tych diabeto­reumatyków przedwczorajszych... co tam defilowali. Wargi zagryzałem, żeby nie parsknąć na widok ich szopki z siwą łezką w oku. <br>- Niemniej będzie z tego... "bombowy reportaż". <br>Patrzy Hans na dziennikarza, jakby mówił: "panie kochany, dla kogo ten bajer? Pan by rodzoną matkę na szpalty sensacyjnej szmaty rzucił, byle forsa!" <br>Stali już od chwili nad bunkrem. Tuszy jakby dopiero teraz przyjął do wiadomości ironię Hansa. <br>- Będzie reportaż, jasne, że będzie... bo dziś, żeby wyżyć z pióra, trzeba uprawiać chałturę... Widzę, że pan docent nie zna tego terminu. To z rosyjskiego: robota odwalona byle jak, tandeta, byle sprzedać... U was na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego