Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
doliny, jakby czarna rozpacz dopadła go w ten pogodny zmierzch. Ośli śpiew na taką ponurą modłę wyrażał radość życia, aż Jurek zaśmiał się cicho. Zanim słońce zwiędło, pylną dróżką mieniąc się szarawarami wracały z pól do miasteczka Uzebeczki z koszami na głowach. Zgrabne, młode i wdzięczne. Szły kołysząc całą doliną, gajami, arykami, słońcem. Jakby życie z nich się poczęło i wszelkie tej ziemi piękności. I niespodzianie wydało mu się, że spogląda na świat bez głodu, nieszczęść i cierpienia, hokus-pokus Opatrzności, choć nigdy taki nie był i nie będzie.
Usłyszał ciche stąpnięcie. Jaśka wspięła się po drabinie na dach lepianki i
doliny, jakby czarna rozpacz dopadła go w ten pogodny zmierzch. Ośli śpiew na taką ponurą modłę wyrażał radość życia, aż Jurek zaśmiał się cicho. Zanim słońce zwiędło, pylną dróżką mieniąc się szarawarami wracały z pól do miasteczka Uzebeczki z koszami na głowach. Zgrabne, młode i wdzięczne. Szły kołysząc całą doliną, gajami, &lt;orig&gt;arykami&lt;/&gt;, słońcem. Jakby życie z nich się poczęło i wszelkie tej ziemi piękności. I niespodzianie wydało mu się, że spogląda na świat bez głodu, nieszczęść i cierpienia, hokus-pokus Opatrzności, choć nigdy taki nie był i nie będzie.<br>Usłyszał ciche stąpnięcie. Jaśka wspięła się po drabinie na dach lepianki i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego