Wincenty Z., który obchodził pole na skraju lasu, by sprawdzić, czy kłusownicy nie założyli wnyków na kuropatwy i zające. Kłusownicy - to była prawdziwa zmora tych terenów, zwłaszcza zimą i wczesną wiosną, gdy wygłodzona zwierzyna traciła instynkt samozachowawczy i łatwo ją było podejść.</><br>Wnyków i innych pułapek nie było, ale uwagę gajowego zwróciła kupka zielonych gałęzi, której nie powinno być w tym miejscu. One także były przyprószone śniegiem, ale widocznie ścięto je i rzucono, gdy śnieg przestawał już padać, gdyż ich świeża, soczysta zieleń wyraźnie odcinała się od nieskalanej bieli śniegu.<br>Gajowy był człowiekiem z natury ciekawym i podejrzliwym, uchodził za dobrego