Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Matką i ekipą Świętych, i cały zwierzyniec Pierwiastków, pustynia Materii oraz Przybysze z Kosmosu. Wszystko. Zygmunt miał wrażenie, że jest mikroskopijnym żyjątkiem, przebierającym nóżkami w kałuży własnych problemów i fobii, których nie potrafił dokładnie wyrazić, a co dopiero rozwikłać. Kosmos mógłby go, nawet nie z premedytacją, tylko od niechcenia rozgnieść galaktycznym paznokciem jak pluskwę. Nie wiadomo, co jest ważniejsze: kałuża własnego życia czy ogrom świata, dni i lat, wieczności przeświecającej przez szczeliny nieba.
- Jak chcecie, to idźcie. Ja spadam - otrząsnął się z zamyślenia.
Zostawił ich, trochę zaskoczonych, trochę obojętnych, przyssanych do barierek wiaduktu niczym ślimaki do wiszącego tuż nad ziemią liścia
Matką i ekipą Świętych, i cały zwierzyniec Pierwiastków, pustynia Materii oraz Przybysze z Kosmosu. Wszystko. Zygmunt miał wrażenie, że jest mikroskopijnym żyjątkiem, przebierającym nóżkami w kałuży własnych problemów i fobii, których nie potrafił dokładnie wyrazić, a co dopiero rozwikłać. Kosmos mógłby go, nawet nie z premedytacją, tylko od niechcenia rozgnieść galaktycznym paznokciem jak pluskwę. Nie wiadomo, co jest ważniejsze: kałuża własnego życia czy ogrom świata, dni i lat, wieczności przeświecającej przez szczeliny nieba.<br>- Jak chcecie, to idźcie. Ja spadam - otrząsnął się z zamyślenia.<br>Zostawił ich, trochę zaskoczonych, trochę obojętnych, przyssanych do barierek wiaduktu niczym ślimaki do wiszącego tuż nad ziemią liścia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego