z Sabinką uciekamy prędko, prędziutko, aż <br>na szczyt wysokiej góry czy też może schodów. Siadamy <br>sobie we framudze okna, w rozkosznym poczuciu bezpieczeństwa, <br>i liżemy długi, farbowany cukierek od pani Rudzkiej. Raz <br>ja, a raz ona! <br><br>6.<tit>Dziecko elfów</><br><br>Sabinka przyszła nazajutrz z Ryfką. Ryfka była bardzo <br>brzydka. Uszyta z gałganów, ręce jej nie miały dłoni, <br>a nogi stóp, gutaperkowa* zaś głowa miała dziwnie <br>bezmyślny i tępy wyraz. Jej idiotycznie wytrzeszczone <br>niebieskie oczy zdawały się mówić: Nie rozumiem nic <br>z tego, co się wokoło mnie dzieje, i zresztą jest <br>mi wszystko jedno, bo mogę być przyszyta do każdego innego <br>tułowia. <br><br>Doprawdy