Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
do miasta, Łysy pilnuje bramy. Alusi zamelduje
w razie czego, że wam zabrakło... Czego nie macie? - zwrócił
się do porażonych jego elokwencją słuchaczy. - Rozumu,
to wiem. Ale nagle? Gumki do majtek, zdrowia, pieniędzy, dziurki
do gwizdka? Możesz, Łysy, łgać jak diabeł na spowiedzi,
byle mądrze. Wy za bramą od razu galop na skwer. Od strony
biblioteki krzaki gęste, nikt was nie zauważy, bo pies z kulawą
nogą tam w lecie nie zagląda. Listonosz rwie, Rylec pilnuje.
Strzeżonego Pan Bóg strzeże. Róża musi być
żółta jak Zenobii krew, herbaciana, panowie, okazała,
ale nie przekwitnięta. Zenobia lubi szyk, no i u nas nigdzie
do miasta, Łysy pilnuje bramy. Alusi zamelduje <br>w razie czego, że wam zabrakło... Czego nie macie? - zwrócił <br>się do porażonych jego elokwencją słuchaczy. - Rozumu, <br>to wiem. Ale nagle? Gumki do majtek, zdrowia, pieniędzy, dziurki <br>do gwizdka? Możesz, Łysy, łgać jak diabeł na spowiedzi, <br>byle mądrze. Wy za bramą od razu galop na skwer. Od strony <br>biblioteki krzaki gęste, nikt was nie zauważy, bo pies z kulawą <br>nogą tam w lecie nie zagląda. Listonosz rwie, Rylec pilnuje. <br>Strzeżonego Pan Bóg strzeże. Róża musi być <br>żółta jak Zenobii krew, herbaciana, panowie, okazała, <br>ale nie przekwitnięta. Zenobia lubi szyk, no i u nas nigdzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego