Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
mogli przeklinać gwardzistów, których się bali, namiestników, przed którymi drżeli, najemników, którzy zawsze napawali ich trwogą. Krzyczeć.
Radowali się, że jeden z nich, ot syn kumy, dziewierz, znajomy z sąsiedniej ulicy, ten, o którym gadali ostatnio w karczmie albo którego widziało się czasem na Starym Targowisku, ten oto chłopak, który ganiał kiedyś w płóciennych portkach po ulicy Rzeźnej, on to właśnie złoił skórę wojownikowi Gniazda, człowiekowi-nieczłowiekowi, od dziecka hodowanemu do walki.
Ich radość trwała jeszcze, gdy Olgomar rybak rozprawił się z Ho-memem. I trwała dalej, gdy dwóch gwardzistów stanęło naprzeciw siebie już w następnej rundzie i długo wodziło się
mogli przeklinać gwardzistów, których się bali, namiestników, przed którymi drżeli, najemników, którzy zawsze napawali ich trwogą. Krzyczeć.<br>Radowali się, że jeden z nich, ot syn kumy, dziewierz, znajomy z sąsiedniej ulicy, ten, o którym gadali ostatnio w karczmie albo którego widziało się czasem na Starym Targowisku, ten oto chłopak, który ganiał kiedyś w płóciennych portkach po ulicy Rzeźnej, on to właśnie złoił skórę wojownikowi Gniazda, człowiekowi-nieczłowiekowi, od dziecka hodowanemu do walki.<br>Ich radość trwała jeszcze, gdy Olgomar rybak rozprawił się z Ho-memem. I trwała dalej, gdy dwóch gwardzistów stanęło naprzeciw siebie już w następnej rundzie i długo wodziło się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego