Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
tak na nich w głębi duszy liczyłem.
Taka mi zaświtała nadzieja.
Tymczasem w tych murach, w których mnie zamknięto, wśród kroci istnień ludzkich nie mogę liczyć absolutnie na nikogo.
Tylko na siebie.
Może i dobrze, że mnie obaj odtrącili, bo teraz wiem z całą pewnością, wiem po tym, jak mi garbowano skórę, po tych wszystkich doświadczeniach i całej mordędze - jeśli sam się nie uratuję, to przepadnę z kretesem.
I wtedy wzrok mój padł na tego, który był glorią mojego dzieciństwa.
Zesłańca, bojowca, rewolucjonistę, żołnierza, wodza i pisarza.
Siedział zgarbiony trzymając w ręku jabłko.
I spod krzaczastych brwi patrzył na jego urodę okiem
tak na nich w głębi duszy liczyłem.<br>Taka mi zaświtała nadzieja.<br>Tymczasem w tych murach, w których mnie zamknięto, wśród kroci istnień ludzkich nie mogę liczyć absolutnie na nikogo.<br>Tylko na siebie.<br>Może i dobrze, że mnie obaj odtrącili, bo teraz wiem z całą pewnością, wiem po tym, jak mi garbowano skórę, po tych wszystkich doświadczeniach i całej mordędze - jeśli sam się nie uratuję, to przepadnę z kretesem.<br>I wtedy wzrok mój padł na tego, który był glorią mojego dzieciństwa.<br>Zesłańca, bojowca, rewolucjonistę, żołnierza, wodza i pisarza.<br>Siedział zgarbiony trzymając w ręku jabłko.<br>I spod krzaczastych brwi patrzył na jego urodę okiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego