prochem, działa, konie i żołnierzy. Najeźdźcy wtargnęli na kępę. <br>Wit dostrzegł ich ze szczytu wieży. Patrzał, jak rajtarzy*, w kapeluszach o szerokich rondach, w <orig>koletach</>* łosiowych, w butach palonych - dosiadają, przy blasku pochodni, rosłych swoich koni. Patrzał, jak drabanci nabijają muszkiety, ustawiają się w ordynki i ruszają ku wsiom. Słyszał gardłowe komendy i śpiewki żołnierskie. <br> Naprzód, rajtarzy <br>króla Gustawa! <br>Kędy przejdziemy, <br>nie wzrośnie trawa. <br>Przepłynęliśmy <br>przez morze sine,<br>aby obrócić <br>kraj ten w perzynę. <br> Głucho dudniły werble bębnów. Truchlało serce młodego latarnika. Rzucał niespokojne spojrzenia to ku morzu, to ku Tupadłom. Niepokoił się o narzeczoną, o jej rodziców, o kaszubskich rybaków