Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
jedną z najniebezpieczniejszych wspólnot młodocianych złodziejaszków kolejowych, mąż tej kobiety, która zmarła w klozecie na atak serca, zawiadomił milicję, że zasłabłą okradziono, ale przy zatrzymanych skarbu nie odnaleziono, a Rita, nim tuż przed odjazdem pociągu z dworca w Taszkencie przedział wypełniła gromada rozwrzeszczanych Uzbeków, mężczyzn i kobiet, z koszami z gdaczącym drobiem i tobołkami, przypadkiem odnalazła pod oparciem przy drzwiach czarny klotowy woreczek: długo jeszcze, tak jak owe dwa panińskie krzemyki, które włożyłem do trumny swojej pięknej mamy, by mogła w ich błyskach odnajdować drogę powrotną do domu, nosiłem w kieszeni dwa diamenty, które tryskały w słońcu tysiącem iskier, ale uderzając
jedną z najniebezpieczniejszych wspólnot młodocianych złodziejaszków kolejowych, mąż tej kobiety, która zmarła w klozecie na atak serca, zawiadomił milicję, że zasłabłą okradziono, ale przy zatrzymanych skarbu nie odnaleziono, a Rita, nim tuż przed odjazdem pociągu z dworca w Taszkencie przedział wypełniła gromada rozwrzeszczanych Uzbeków, mężczyzn i kobiet, z koszami z gdaczącym drobiem i tobołkami, przypadkiem odnalazła pod oparciem przy drzwiach czarny klotowy woreczek: długo jeszcze, tak jak owe dwa panińskie krzemyki, które włożyłem do trumny swojej pięknej mamy, by mogła w ich błyskach odnajdować drogę powrotną do domu, nosiłem w kieszeni dwa diamenty, które tryskały w słońcu tysiącem iskier, ale uderzając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego