już zapalenie płuc. Babka westchnęła, Dziadzia chrząknął kilkakroć, dając do zrozumienia, że bierze czynny udział w rozmowie.<br>- Chociaż prosty był rzemieślnik, to jednak szlachetnego urodzenia. Pamięta, jaki był hardy i ambitny? Od rana do czarnej nocy pracował niczym wół, ale jak kto powiedział złe słowo, to rzucał wszystko i szedł, gdzie oczy poniosą.<br>- ...<br>- Polek też taki. Nieraz popatrzy, że strach bierze. Skąd to u dziecka, Panno Przenajświętsza?<br>- ...<br>- No, słońce już nad torami. Czas żywiołę wypędzać. Wstali ciężko, przeszli na palcach koło łóżka, na którym leżał Polek. Chłopiec zacisnął powieki, starając się oddychać miarowo jak człowiek śpiący. Słychać jeszcze było tupot racic krowich, ujadanie