w górę, prawie biegiem.<br>Na zakręcie przystanął i spojrzał za siebie.<br>Stała wciąż, zupełnie mała z daleka, z twarzą <br>zwróconą w jego stronę.<br>Rzucił się w dół na oślep, na łeb na szyję, <br>po wariacku, sam nie wiedząc kiedy i jak.<br>- Co jest? - Zacinał się lekko, patrzył nad <br>jej głowę, gdzieś w powietrze. - Idziemy wreszcie <br>czy sterczymy?<br>- Idziemy - odpowiedziała.<br>Kamienny próg, środkiem wytarty półkoliście, dalej <br>takie same wydeptane schody, przedzierała się przez nie <br>trawa, parł w górę perz, kładły się lancetowate <br>liście babki. Ogród szedł drzewiasto i zielono pod górę, <br>schodził krzakami w dół ku wodzie.<br>Prowadziła go właśnie tam. Zieleń