Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10 (18)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
z Marcinem, obejrzeliśmy seans, wychodzimy, a tu leje. Stoję jak idiotka, bo oczywiście nie pomyślałam, żeby wziąć parasol, a Marcin nagle wyciąga z teczki ortalionową kurtkę swojej mamy i mówi "A wziąłem, bo pomyślałem, że ty na pewno zapomnisz i zmokniesz". - Joanna rozjaśnia się na samo wspomnienie. - Chłopcy wyciągali mnie gdzieś prawie codziennie, żebym tylko nie siedziała sama w domu. Zaliczyłam w ten sposób giełdę komputerową, sklep dla modelarzy, klub z panienkami tańczącymi na rurach i wszystkie parki w mieście, bo nie wiedzieć dlaczego, każdy uważał, że spacer dobrze mi zrobi. Trochę się śmieję, ale nigdy im tego nie zapomnę, bo
z Marcinem, obejrzeliśmy seans, wychodzimy, a tu leje. Stoję jak idiotka, bo oczywiście nie pomyślałam, żeby wziąć parasol, a Marcin nagle wyciąga z teczki ortalionową kurtkę swojej mamy i mówi "A wziąłem, bo pomyślałem, że ty na pewno zapomnisz i zmokniesz".</> - Joanna rozjaśnia się na samo wspomnienie. <q>- Chłopcy wyciągali mnie gdzieś prawie codziennie, żebym tylko nie siedziała sama w domu. Zaliczyłam w ten sposób giełdę komputerową, sklep dla modelarzy, klub z panienkami tańczącymi na rurach i wszystkie parki w mieście, bo nie wiedzieć dlaczego, każdy uważał, że spacer dobrze mi zrobi. Trochę się śmieję, ale nigdy im tego nie zapomnę, bo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego