bez jednego słowa - ostrze jej oparł na bucie owego niedołęgi... Straszny dreszcz przeszedł w plutonie.. Oficer sparł się oburącz na gardzie szpady i, wciąż głucho milczący, począł nią wiercić z cichym, zajadłym okrucieństwem... Ostrze przebiło skórę buta, i weszło w żywe ciało stopy - Żołnierz zbladł okropnie, lecz ani drgnął...<br><page nr=217> Utkwił gdzieś, w mroźnym powietrzu, stężałe z bólu oczy... Tylko jakieś ledwo dostrzegalne skurcze muskułów nabrzmiewały pod skórą jego twarzy, szarej jak popiół -- Służyło w kompanii kilku starych, napoleońskich jeszcze żołnierzy; wiarusy, dymem wielkich bitew okurzone, tak się zrosły z karabinem, że jeden z drugim i po śmierci, choćby w diabelskim wojsku