Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
przemoczony. Potem deszcz złagodniał, szeptał jednostajnie w liściach, a tuż nad ziemią począł pełzać lekki jak pierze, ledwo widoczny opar. Polek szczękał zębami, choć deszcz był ciepły. Nie spuszczał wzroku z domu mieniącego się wilgocią. Dokoła pachniało mokrym zielskiem i świeżą, jak gdyby dopiero co rozkrajaną ziemią. W domu zapalono gdzieś światło. Migotliwy jego refleks uderzył raptownie w okno pokoju jadalnego. Potem drgnęła firanka, ni to potrącona czyjąś ręką, ni to ruszona przeciągiem. Polek zlizał pachnącą kamieniem wilgoć z ust, przymknął zmęczone oczy. Oparty o sprężyste gałęzie krzaku jął myśleć wreszcie o konieczności powrotu do domu. Deszcz trzepotał się cicho na
przemoczony. Potem deszcz złagodniał, szeptał jednostajnie w liściach, a tuż nad ziemią począł pełzać lekki jak pierze, ledwo widoczny opar. Polek szczękał zębami, choć deszcz był ciepły. Nie spuszczał wzroku z domu mieniącego się wilgocią. Dokoła pachniało mokrym zielskiem i świeżą, jak gdyby dopiero co rozkrajaną ziemią. W domu zapalono gdzieś światło. Migotliwy jego refleks uderzył raptownie w okno pokoju jadalnego. Potem drgnęła firanka, ni to potrącona czyjąś ręką, ni to ruszona przeciągiem. Polek zlizał pachnącą kamieniem wilgoć z ust, przymknął zmęczone oczy. Oparty o sprężyste gałęzie krzaku jął myśleć wreszcie o konieczności powrotu do domu. Deszcz trzepotał się cicho na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego