bezrozumne polowanie na nowe, wzajemne pożeranie się, rozdymanie do rozmiarów gigantycznych <orig>dryfbulw</>, potem znowu rekonfiguracje - aż zostanie osiągnięta zgodność, rezonans kształtów, i nastąpi podział endorganizmów. Cała przyroda burzy się i przekształca. I nie sprawia różnicy, że idzie o nas, bo kimże my jesteśmy, właścicielami planety? Na pewno nie. Więcej tu generatorów psychomemów aniżeli jedna rasa, dużo więcej, a rekonfigurowany Hunt płynie przez kleistą szarość i widzi (bo asymiluje), że tutaj nie ma i nigdy nie było żadnej cywilizacji, że nie kryje twardej powłoki wielkiego globu żadne cmentarzysko sztucznych form materii nieożywionej. Jest tylko włóknista zupa, są tylko szybujące w niej globularne