kształcie sępa. Para łaciatych szczeniąt skubała się za ogony. Przyjazny chłód wstawał od ziemi, nadciągał krótki zmierzch i pierwsze, jakby wymyte, gwiazdy jawiły się nad stygnącym horyzontem.<br>Chciałbym, żeby serce tego chłopca mnie zachowało. Nagle wydało mu się, że nie w synach, a właśnie w nim pozostanie nie poprzez krew, geny, lecz przez poufnie wypowiedziane słowo, wtajemniczenie, chłopiec mógł dziedziczyć jego cechy, pragnienia i nadzieje. Wydało mu się, że jest jak kukułka, która w chłonny umysł dziecka podrzuca własne niepokoje, budzi stulone skrzydła. Mihaly przecież kiedyś powiedział, wyrwało mu się westchnienie: ja chcę być taki jak ty, wujku. Przecież on mnie