matki, która w równej mierze była częścią twojego życia, jak on był częścią mojego, przecież i ty wracałeś do pustego domu nie umiejąc pomyśleć nic. Nie bądź niecierpliwy, przyjacielu, idź ze mną do końca.<br><br><page nr=73> IV<br>Deszcz pada nieomal codziennie, ziemia jest nasiąknięta wilgocią. Kiedy na chwilę wychodzi spoza chmur słońce, gęsta mgła podnosi się z ziemi, owija wierzchołki sosen. Który to już dzień, przyjacielu, siedzimy razem w małym pokoju, ścigamy wzrokiem senne muchy przerywające monotonię zielonego desenia ściany? Który to już dzień patrzę w moje słowa i widzę ponad nimi drgające kąciki twoich warg? Więc jednak nie uniknęłam patosu? Ale czy