Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 46
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
mgiełkę idącą jakby od wierzchołków drzew; nie wiem czemu zdało mi się, że to zlatują się wszystkie nie dobite przez pana Sierożkę muchy i może ta mgiełka nad grobem to był ich taniec na pogrzebie swojego prześladowcy.
Odwróciłem się raz jeszcze zanim skręciliśmy w główną aleję wiodącą do bramy, gdzie gęste konary zatrzymywały deszcz, choć czasami gruba kropla spadała za kołnierz, jak zimna kulka rtęci.
Ot, co za smutny dzień - odezwał się pan Longin.
On tak, biednieńki, nie lubił deszczu, a tu jak raz w sam najważniejszy moment padać zaczęło - siostra znowu zaszlochała, choć nie skorzystała z trzymanej wciąż w palcach
mgiełkę idącą jakby od wierzchołków drzew; nie wiem czemu zdało mi się, że to zlatują się wszystkie nie dobite przez pana Sierożkę muchy i może ta mgiełka nad grobem to był ich taniec na pogrzebie swojego prześladowcy.<br>Odwróciłem się raz jeszcze zanim skręciliśmy w główną aleję wiodącą do bramy, gdzie gęste konary zatrzymywały deszcz, choć czasami gruba kropla spadała za kołnierz, jak zimna kulka rtęci.<br>Ot, co za smutny dzień - odezwał się pan Longin.<br>On tak, biednieńki, nie lubił deszczu, a tu jak raz w sam najważniejszy moment padać zaczęło - siostra znowu zaszlochała, choć nie skorzystała z trzymanej wciąż w palcach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego