Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 6
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
esesmanów, ktoś mógł być człowiekiem - zastanawia się po latach.
Piątek 21 lipca był pięknym, słonecznym dniem. Choć byli już poza obozem, nie czuli się jeszcze wolni. Przerażał ich każdy szelest, odgłos. Najpierw szli drogą polną w kierunku osiedla Budy, potem skręcili w kierunku zarośniętych wikliną brzegów Soły. Ukryli się w gęstej kępie wikliny oczekując nocy. Około godz. 19.30 usłyszeli syreny. - W obozie już wiedzą, że nas nie ma - pomyślał wtedy Bielecki.
Szli 9 dni - tylko nocą, w dzień odpoczywali ukryci w zbożu. Pili wodę ze strumyka, czasem nawet z kałuży. Jedli znalezioną w polach brukiew, marchewkę. - Podczas tej podróży spadłem
esesmanów, ktoś mógł być człowiekiem - zastanawia się po latach.<br>Piątek 21 lipca był pięknym, słonecznym dniem. Choć byli już poza obozem, nie czuli się jeszcze wolni. Przerażał ich każdy szelest, odgłos. Najpierw szli drogą polną w kierunku osiedla Budy, potem skręcili w kierunku zarośniętych wikliną brzegów Soły. Ukryli się w gęstej kępie wikliny oczekując nocy. Około godz. 19.30 usłyszeli syreny. - W obozie już wiedzą, że nas nie ma - pomyślał wtedy Bielecki.<br>Szli 9 dni - tylko nocą, w dzień odpoczywali ukryci w zbożu. Pili wodę ze strumyka, czasem nawet z kałuży. Jedli znalezioną w polach brukiew, marchewkę. - Podczas tej podróży spadłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego