z ożywieniem. Chętnie wraca myślą na przemierzane dziesiątki<br>razy szlaki, traktując swoją kurierską działalność jako<br>patriotyczny obowiązek, ale też wielką przygodę, którą warto raz<br>jeszcze przeżyć choćby we wspomnieniach.<br><br><br><br><br><br><br><gap reason="sampling"><br> Była noc, wygwieżdżone niebo, na którego tle cudownie<br>rysowały się szczyty tatr. Józef Krzeptowski z dwoma młodymi<br>podporucznikami-lotnikami, ukryci w gęstym lesie pod reglami,<br>obserwowali przez dłuższy czas wlot do Doliny Strążyskiej. Było<br>cicho i spokojnie. Żadnego niebezpieczeństwa nie<br>spostrzegli.<br> - No, chłopcy, teraz szybko przelatujemy - cicho wydał<br>rozkaz Krzeptowski.<br> Za chwilę wszyscy trzej byli już bezpieczni w Dolinie<br>Strążyskiej. Szli szybkim krokiem, aby się oddalić w głąb Tatr,<br>bo tam już