bezwład ogarniający ręce i nogi.<br><br>Miękkie łapki muskały jego stopy, kolana, boki, ramiona. <br>Nie było to już jedno tylko zwierzątko, ale cała ich <br>gromada. Coraz śmielsze, opierały się o Awaru i przeskakiwały <br>przez jego wyciągnięte nogi. Czuł już nie tylko muśnięcia, <br>ale nieustający ciepły dotyk wielu drobnych ciał, które <br>otaczały go ze wszystkich stron, próbowały wciskać <br>się pod leżącego, a wreszcie zaczęły przebiegać <br>mu po plecach i wzdłuż nóg. Lekkie stąpania były <br>coraz bliższe głowy, aż wreszcie któreś ze zwierzątek <br>dotarło do karku i węsząc zbliżyło nos do ucha <br>Awaru.<br><br>Nie poruszył się i wtedy. Ogarnął go zupełny <br>bezwład, oddychał, z trudem wciągając