pytał z tajoną uciechą. - Czy naprawdę nasza obecność jest tam konieczna?<br>- Życzę sobie, żebyście jechali - powiedział z naciskiem Bajcsy.<br>- Ja mam coś z oczami - Ferenz poprawiał szkła odblaskowe, duże, zwierciadlane, które nadawały mu wygląd rozdrażnionego trzmiela. - Słońce razi mnie do bólu. Naprawdę z radością bym pojechał, ale czasu nie starcza, goni robota. Mamy sygnał, że za parę dni kurierzy przylecą, trzeba przygotować pocztę, zestawić raporty. Wszystko na mojej głowie...<br>- Dobrze. Pojadę - zgodził się Terey.<br>- Kongres zaczyna się jutro - przypomniał ambasador, podsuwając ozdobną kartę zaproszenia. - Zastąpicie przy okazji i naszego korespondenta. Wprawdzie jesteście poetą, jednak to nie powinno przeszkadzać w zredagowaniu nierymowanego