Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
muszę zobaczyć, jak rośnie ciasto. Na pyzy.
Wróciła zaraz - i znów gadali i gadali.
Nie z każdym tak mu się dobrze gadało. O, nie z każdym.

6.

Ciepło, pochmurno.
Na pewno ojciec przyjedzie tym o czternastej dwadzieścia.
Aurelia była na stacji już kwadrans przedtem. Czuła, że pulusuje żarem, jak w gorączce. I - podobnie jak w gorączce - miała lodowate ręce. Założyła je, bardzo ciasno, skuliła się i zaczęła nerwowo chodzić po peronie.
Za wiele tego było, za wiele. Nie mogła wciąż jeszcze ochłonąć po tym nagłym spotkaniu z Kreską - a tu już czeka ją kolejny wstrząs.
Może nie powinna tak strasznie się
muszę zobaczyć, jak rośnie ciasto. Na pyzy.<br>Wróciła zaraz - i znów gadali i gadali.<br>Nie z każdym tak mu się dobrze gadało. O, nie z każdym.<br><br>6.<br><br>Ciepło, pochmurno.<br>Na pewno ojciec przyjedzie tym o czternastej dwadzieścia.<br>Aurelia była na stacji już kwadrans przedtem. Czuła, że &lt;page nr=170&gt; pulusuje żarem, jak w gorączce. I - podobnie jak w gorączce - miała lodowate ręce. Założyła je, bardzo ciasno, skuliła się i zaczęła nerwowo chodzić po peronie.<br>Za wiele tego było, za wiele. Nie mogła wciąż jeszcze ochłonąć po tym nagłym spotkaniu z Kreską - a tu już czeka ją kolejny wstrząs.<br>Może nie powinna tak strasznie się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego