Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
chyba niewiele zmieni. Zabiliście detektywów, tak to wygląda.
Policjant skrzywił się, podrapał po głowie z miną kogoś, kto jeszcze raz rozważa pomysł wycofania się ze złożonych obietnic.
- Chodźmy już - zaproponował Kiernacki.
- A moja broń? - pani porucznik, choć wstrząśnięta nowinami, ustępować nie zamierzała. - To służbowy pistolet.
- Bez obaw - uśmiechnął się kwaśno gospodarz. - Nie zginie.
- Chciałabym, żeby pan zadzwonił jeszcze raz do...
- Żegnam - przerwał jej ostro. - I radzę się zastanowić, czy opluwanie wszystkich dookoła jest takie mądre.
***
Już z góry nie wyglądało to dobrze. Pociąg stał za blisko lasu, pola po wschodniej stronie i przecięta strumykiem łąka na południu też kłuły w oczy
chyba niewiele zmieni. Zabiliście detektywów, tak to wygląda.<br>Policjant skrzywił się, podrapał po głowie z miną kogoś, kto jeszcze raz rozważa pomysł wycofania się ze złożonych obietnic.<br>- Chodźmy już - zaproponował Kiernacki.<br>- A moja broń? - pani porucznik, choć wstrząśnięta nowinami, ustępować nie zamierzała. - To służbowy pistolet.<br>- Bez obaw - uśmiechnął się kwaśno gospodarz. - Nie zginie.<br>- Chciałabym, żeby pan zadzwonił jeszcze raz do...<br>- Żegnam - przerwał jej ostro. - I radzę się zastanowić, czy opluwanie wszystkich dookoła jest takie mądre.<br>***<br>Już z góry nie wyglądało to dobrze. Pociąg stał za blisko lasu, pola po wschodniej stronie i przecięta strumykiem łąka na południu też kłuły w oczy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego