żony, co ma jeszcze w spiżarni. Biegnie Rzepicha zaraz do komory, ale po chwili wraca i opowiada z największym zdziwieniem, że zapasów nic nie ubywa, wszystkie statki pełne jedzenia, jak były. <br>Cieszy się Piast i dziwi, dziękuje bogom za ten dar ich łaski i śmielej zaprasza, częstuje. <br>- Dobry z ciebie gospodarz - chwalą ze zdziwieniem goście - kiedy wystarczysz na takie gromady. <br>- Nie moja w tym zasługa - tłumaczy się wieśniak. - Boża to wola i błogosławieństwo: świętych snadź ludzi ugościłem w chacie, bo odtąd nie ubywa mi zapasów. <br>Zdumieli się wszyscy, spojrzeli na siebie. <br>- A jakiegoż nam szukać księcia, jeśli nie takiego, któremu bogowie