Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Życie Warszawy
Nr: 8.02
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2002
tę łąkę co pół godziny - Andrzej Kostana nie kryje bezradności. - Bo to wiadomo, kiedy znów wejdą mi na pole? A to przecież moja ojcowizna, moja ziemia, przez którą zginął ojciec...

Wsi spokojna, wsi wesoła

Kiedyś na polu Kostanów rosły ziemniaki, czasem zboże. A że na zagon z domu bliziutko, to gospodarz zawsze mógł wszystkiego osobiście doglądać. I było dobrze. Żyło się całkiem dostatnio, ale najważniejsze, że człowiek nie miał na głowie większych zmartwień. Chyba że dała się we znaki susza albo długie ulewy. Ale żeby ze strony państwa człowiek cierpiał, to nie, tego nie było nigdy. Spokojną egzystencję Kostanów zburzyła ustawa
tę łąkę co pół godziny - Andrzej Kostana nie kryje bezradności. - Bo to wiadomo, kiedy znów wejdą mi na pole? A to przecież moja ojcowizna, moja ziemia, przez którą zginął ojciec... <br><br>&lt;tit&gt;Wsi spokojna, wsi wesoła&lt;/&gt;<br><br>Kiedyś na polu Kostanów rosły ziemniaki, czasem zboże. A że na zagon z domu bliziutko, to gospodarz zawsze mógł wszystkiego osobiście doglądać. I było dobrze. Żyło się całkiem dostatnio, ale najważniejsze, że człowiek nie miał na głowie większych zmartwień. Chyba że dała się we znaki susza albo długie ulewy. Ale żeby ze strony państwa człowiek cierpiał, to nie, tego nie było nigdy. Spokojną egzystencję Kostanów zburzyła ustawa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego