Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
szyć łucznicy bana. Drabiny pękały z trzaskiem, odpychane przez obrońców. Pierwsze ciała chlupnęły w wodę fosy.
Nie lepiej szło tym na moście. Przytargawszy dwie belki, walili nimi w skrzydło bramy. Ale czy to ludzi nie starczyło, czy brama za mocna - drzwi nie drgnęły nawet. Za to na głowy atakujących runął grad kamieni, płonących snopków siana, strzał. Daborczycy cofnęli się więc od bramy, zostawiając wiele trupów. Zaraz wrócili jednak, znów uderzając we wrota taranami. Chyba zabrakło obrońcom kamieni, bo przestali nimi ciskać, za to gęściej śmigać zaczęły w dół czarnopióre strzały. Krzyk i jęk zabitych zlał się w jedno echo z wrzaskiem
szyć łucznicy bana. Drabiny pękały z trzaskiem, odpychane przez obrońców. Pierwsze ciała chlupnęły w wodę fosy.<br>Nie lepiej szło tym na moście. Przytargawszy dwie belki, walili nimi w skrzydło bramy. Ale czy to ludzi nie starczyło, czy brama za mocna - drzwi nie drgnęły nawet. Za to na głowy atakujących runął grad kamieni, płonących snopków siana, strzał. Daborczycy cofnęli się więc od bramy, zostawiając wiele trupów. Zaraz wrócili jednak, znów uderzając we wrota taranami. Chyba zabrakło obrońcom kamieni, bo przestali nimi ciskać, za to gęściej śmigać zaczęły w dół czarnopióre strzały. Krzyk i jęk zabitych zlał się w jedno echo z wrzaskiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego