Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
żałował. Jeść się wszystkim chciało, że aż marli od głodu idący.
A tu patrzą - leży pod drzewem stary człowiek.
- Cóż ci to? - pyta się harnaś.
- Głodny jestem - powiada ten stary.
I ten zbójnik dał mu swój kawałek chleba ostatni, co go jeszcze schowany miał.
Idą dalej, przez pola, począł bić grad z lodem, a zimno przyszło takie, że strach!
Patrzą: dziecko małe w polu płacze.
- O cóż płaczesz? - pyta się drugi zbójnik.
- Zimno mi.
I ten drugi zbójnik zdjął ze siebie kożuch i odział to dziecko i w koszuli tylko został, aż go trzęsło.
Idą znowu dalej, patrzą: dom gore. Dzieci
żałował. Jeść się wszystkim chciało, że aż marli od głodu idący. <br>A tu patrzą - leży pod drzewem stary człowiek. <br>- Cóż ci to? - pyta się harnaś. <br>- Głodny jestem - powiada ten stary. <br>I ten zbójnik dał mu swój kawałek chleba ostatni, co go jeszcze schowany miał. <br>Idą dalej, przez pola, począł bić grad z lodem, a zimno przyszło takie, że strach! <br>Patrzą: dziecko małe w polu płacze. <br>- O cóż płaczesz? - pyta się drugi zbójnik. <br>- Zimno mi. <br>I ten drugi zbójnik zdjął ze siebie kożuch i odział to dziecko i w koszuli tylko został, aż go trzęsło. <br>Idą znowu dalej, patrzą: dom gore. Dzieci
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego