inaczej, delikatnie i miękko, <br>rozpuszczeni w muzyce; <br>pojedynczo wywołani na korytarz, <br>samotni a mimo to w gromadzie, <br>jak koledzy z jednej klasy, <br>która ciągnie się aż za Ural <br>i sięga czwartorzędu. Uwolnieni <br>od nie kończących się rozmów o polityce, <br>otwarci i szczerzy, swobodni, chociaż <br>właśnie będą trzaskały zamykane <br>okiennice a grad zagra na parapecie <br>marsza tureckiego, buńczucznie <br>jak zawsze. Świat pozorów nie zniknie <br>od razu, długo jeszcze będzie <br>kaprysił i zwijał się jak mokra <br>kartka rzucona do ogniska. <br>Pragnienie doskonałości spełni się <br>jak od niechcenia, ominie wszystkie <br>przeszkody tak jak Germanie nauczyli się <br>obchodzić linię Maginota. Rzeczy <br>drobne i zapomniane, latawce