zawiódł <br>ją własny organizm, do którego jeszcze w zbiorku Gołąb ofiarny zwracała się <br>z prośbą, przypominającą jej wiersze przedwojenne: "Nie bądź mi nigdy wrogiem, <br>kapryśnym tyranem, / Co się radosnej duszy przeciwstawiać sili! / Noś mnie na <br>rękach, ciało jasne i kochane..." W ostatnich zapiskach powtarzała już tylko: <br>"Jestem położony łan, zbity gradem, połamany". Świat, który we wczesnych wierszach <br>jawił się jej <q>"jak mydlana bania, /na słomce (...) Bożej", drżał wprawdzie i <br>chwiał się, ale i kłaniał "kręcąc się w barwach zorzy"</>, teraz naprawdę zadrżał <br>w posadach, by runąć ostatecznie 9 lipca 1945 roku. Ostatnim, nie dokończonym <br>wierszem, zapisanym słabnącą ręką, była Litania zaczynająca