Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Co było, minęło. Czas jechać, bo noc nadchodzi
- chrypnął pan Staś.
Dzieukom tugo, tugo, tugo,
a sołdatom lubo, lubo,
a sołdatom choroszo...
- rozległ się śpiew zawadiacki i pełen siły młodzieńczej. Trzymając się parkanów, szedł naprzeciw znany rękodzielnik Dolnych Młynów, pan Skierś. Mokre jego włosy sterczały na wszystkie strony jak zmaltretowana gradobiciem trawa. Już z daleka machał przyjaźnie ręką oswobodzoną gdzieś szczęśliwie z rękawa, który urwany został razem z tak zwanym mięsem, czyli podszewką, płótnem krawieckim i włosiem.
Kiedy zrównali się z nim, upadł na kolana i długo gramolił się z ziemi. Następnie podszedł wolno do wozu i schyliwszy się nad nim
Co było, minęło. Czas jechać, bo noc nadchodzi <br>- chrypnął pan Staś.<br>Dzieukom tugo, tugo, tugo,<br>a sołdatom lubo, lubo,<br>a sołdatom choroszo...<br>- rozległ się śpiew zawadiacki i pełen siły młodzieńczej. Trzymając się parkanów, szedł naprzeciw znany rękodzielnik Dolnych Młynów, pan Skierś. Mokre jego włosy sterczały na wszystkie strony jak zmaltretowana gradobiciem trawa. Już z daleka machał przyjaźnie ręką oswobodzoną gdzieś szczęśliwie z rękawa, który urwany został razem z tak zwanym mięsem, czyli podszewką, płótnem krawieckim i włosiem.<br>Kiedy zrównali się z nim, upadł na kolana i długo gramolił się z ziemi. Następnie podszedł wolno do wozu i schyliwszy się nad nim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego