banków, biur i stowarzyszeń, defiluje przed oczami pani Elizy; są tak blisko, że wydaje się, iż wysoko niesione chorągwie zaczną ocierać się o tafle szyb, że ciemne oczy ikon zajrzą w głąb mieszkania, a pomnożona po wielokroć na portretach twarz cara-batiuszki skrzywi się zaraz groźnie na widok skupionych w gromadce, jak trwożne stadko wronich piskląt, żydowskich dzieci. Za chwilę mogą tu wpaść czarnosecińcy...<br><br><br>Zbielałe usta, drżące słowa modlitwy... Zaraz rozlegną się krzyki, poleje się krew, rozszaleje ogień. Wiadomo przecież, że według takiego scenariusza odbywały się takie same procesje w Mińsku czy w Mohylewie... Straszne to czasy, zbyt silne grozą przeżycia