Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
owiec nieźle sobie poradził ze swym rządowym ergokarabinkiem.
Qurant oddychał bardzo ciężko, świszcząc ohydnie, wraz z powietrzem i urywanymi słowy oddając ustami jasną krew. W piersi mlaskało mu głośno przy każdym wdechu.
- ...że... ją... wie... dzia... wyście... kur... ży... gdyby... ale... nie... wy... ty... łaby... kur...
Sensu w tym za grosz, ale czegóż się spodziewać po człowieku w szoku przedśmiertnym?
- Moim zdaniem - rzekł diabeł/behawiorysta - on tego nie zaplanował. Wykorzystał sytuację, gdy odbiło mu z myślni zemstę, panie. Gdyby chciał od początku, to już dawno...
- Ja jej przecież nie zabiłem! - rzucił z goryczą Nicholas. - Słyszysz? - Pochylił się nad Juliusem. - To nie
owiec nieźle sobie poradził ze swym rządowym ergokarabinkiem. <br>Qurant oddychał bardzo ciężko, świszcząc ohydnie, wraz z powietrzem i urywanymi słowy oddając ustami jasną krew. W piersi mlaskało mu głośno przy każdym wdechu. <br>- ...że... ją... wie... dzia... wyście... kur... ży... gdyby... ale... nie... wy... ty... łaby... kur... <br>Sensu w tym za grosz, ale czegóż się spodziewać po człowieku w szoku przedśmiertnym? <br>- Moim zdaniem - rzekł diabeł/behawiorysta - on tego nie zaplanował. Wykorzystał sytuację, gdy odbiło mu z &lt;orig&gt;myślni&lt;/&gt; zemstę, panie. Gdyby chciał od początku, to już dawno... <br>- Ja jej przecież nie zabiłem! - rzucił z goryczą Nicholas. - Słyszysz? - Pochylił się nad Juliusem. - To nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego